W sobotę 26 stycznia 2013 roku, nie zważając na zimową aurę, spragniona przygód czterdziestoosobowa grupa członków Regionu IPA Kraków obrała za cel podróży Żywiec i tamtejsze Muzeum Arcyksiążęcego Browaru w Żywcu. W dobry nastrój wprowadzili nas: red. Leszek Mazan, szwejkolog, znawca Galicji, ekspert w dziedzinie krakauerologii, tj. nauki o wyższości Krakowa nad resztą świata i zespół „Pląs”, czyli” akordeonista Janusz Ziętara – z kapeli Olka Kobylińskiego „Makino”.
Czas przejazdu skracały towarzyskie pogaduchy i śpiewy do wtóru akordeonu. Z ciekawością słuchaliśmy red. Leszka Mazana, który w niekonwencjonalny sposób opowiadał o złocistym napoju z pianką. Dowiedzieliśmy się co to jest pipa i o sporze premierów Czech Milosza Zemana i Słowacji Mikulasza Dzurindzy nt. jakości produkowanego w ich krajach piwa. Salwy śmiechu wzbudziły anegdoty i opowiastki w stylu: „Aż się chce powiedzieć: kto nie pije piwa, marne życie jego, baba nieszczęśliwa, bo chłop do niczego” czy: „Piwo żywieckie jest znakomite, a byłoby wręcz rewelacyjne, lecz cóż tego, gdy nasze bufetowe to skończone flejtuchy, nie przepłuczą pipy i połowa przyjemności stracona”. Uczestnicy eskapady mieli również za zadanie odpowiedzieć na pytanie: „Dlaczego na etykiecie piwa produkowanego w Żywcu znajduje się tańcząca para w stroju krakowskim?” Wiedzą i refleksem, czyli szybkością w podaniu prawidłowej odpowiedzi popisał się Bogdan „Bodzio” Szydłowski . On też otrzymał spisaną przez Leszka Mazana i Katarzynę Siwiec bogato ilustrowaną licznymi zdjęciami archiwalnymi historię Browaru Żywiec z osobistą dedykacją i autografem autora .
Przejazd przez Kęty stanowił inspirację do przypomnienia faktów i anegdot związanych z wywodzącym się z tej miejscowości, żyjącym w XV wieku Janem Kantym, zwanym również św. Janem z Kęt, prezbiterem i wykładowcą na Akademii Krakowskiej oraz żyjącym w XIX wieku Antonim Hawełką, urodzonym w Kętach na Morawach znanym krakowskim właścicielem sklepu kolonialnego „Pod Palmą” przy Rynku Głównym i restauratorem, założycielem usytuowanej w samym sercu Krakowa słynnej do dziś restauracji. „Przy okazji” dowiedzieliśmy się, że w prowadzonym przez siebie lokalu Pan Antoni sprzedawał „kanapki piętrowe” odpowiednik dzisiejszych sandwiczy.
Po dwóch godzinach z małym hakiem jazdy autokarem, krótkim spacerze i załatwieniu spraw formalnych w recepcji muzeum rozpoczęliśmy zwiedzanie Arcyksiążęcego Browaru w Żywcu. Muzeum Browaru w niczym nie przypomina tradycyjnych obiektów muzealnych. Poza przewodnikiem oprowadzającym grupę nie widać osób powstrzymujących zwiedzających przed zakusami dotykania eksponatów i elementów wystroju, siadaniem na meblach. Nikt też niczym przysłowiowy Cerber nie pilnuje czy zbaczamy z wyznaczonego kierunku zwiedzania. Można również bez ograniczeń fotografować i filmować interesujące nas obiekty.
Wszystkie ekspozycje znajdują się podziemiach dawnego browaru. Wejście do nich kryje się za potężnymi dębowymi wrotami. Trasę turystyczną otwiera Sala Trzech Żywiołów przez którą płynie w górski potok, a w wielkich szklanych kolumnach prezentowane są kłosy i ziarno jęczmienia oraz szyszki chmielu. Wzrok zwiedzających przyciąga fontanna z tryskającą ścianą wody za którą znajduje się sala z makietą zabudowań Arcyksiążęcego Browaru z przełomu XIX i XX wieku.
Kolejny etap naszej wędrówki to podróż wehikułem czasu do roku 1881. Rozpoczynamy fascynujący spacer brukowaną uliczką, przy której znajdują się m.in. pracownie architektów, sklep kolonialny, stolarnia oraz drukarnia. Uliczka oświetlona jest stylowymi lampami, nad głowami widać gwiaździste niebo, gdzieś w oddali słychać szczekanie psa i turkot kół wozu konnego. Spacer kończymy w karczmie, której wystrój i klimat zachęcały, by zająć miejsce nad bombą piwa, i to z uchem z prawej strony. W kolejnych salach zaprezentowano proces produkcji piwa, kontroli jego jakości, przechowywania i prowadzonych działań reklamowych browaru. Z żalem opuszczaliśmy odtworzone wnętrza restauracji „Żywieckiej” i kręgielnię w której niedawno gościł Prezydent Bronisław Komorowski.
W klimat okresu II wojny światowej wprowadza zwiedzających wyświetlany na suficie film na którym widać hitlerowskie samoloty ostrzeliwujące ziemię i zrzucające bomby. Na ekspozycji poświęconej temu okresowi historii browaru można obejrzeć archiwalne dokumenty oraz film ze wspomnieniami arcyksiężnej Marii Krystyny Habsburg, córki ostatnich przed wojną właścicieli firmy.
Do ekspozycji poświęconej okresowi PRL-u wchodzimy przez kuchnię wyposażoną w przedmioty powszechnego użytku i bibeloty z tego okresu m.in. meble kuchenne, radioodbiorniki, młynek do kawy, odkurzacz oraz z lat sześćdziesiątych. Na planszach umieszczono szereg fotografii i plakatów na których można zobaczyć charakterystyczne obrazki z życia Polaków w tym okresie. W drodze do knajpki oferującej degustację żywieckiego piwa oglądaliśmy bogatą kolekcję szklanek i kufli reklamujących Browar i jego produkty. Całość ekspozycji uzupełnia bogaty zbiór przed i po wojennych etykiet i wafli piwnych czyli tekturowych podkładek pod kufle i szklanki z piwem. Nie brak jest również licznych laurów i wyróżnień z całego świata dla złocistego trunku rodem z Żywca. Zwiedzanie Browaru zakończyliśmy w sklepie z gadżetami Muzeum Browaru oraz marki Żywiec. Każdy uczestnik wycieczki na pamiątkę otrzymał firmową szklankę do piwa.
Drogą z Żywca wzdłuż jeziora Żywieckiego dotarliśmy do restauracji „Pod Zaporą” na danie kuchni regionalnej – zraz wieprzowy z nadzieniem tradycyjnym, kluski śląskie, czerwoną kapustą i kufelek piwa żywieckiego. Droga powrotna przebiegła bez żadnych niespodzianek i ok. godziny 17-tej dotarliśmy do Krakowa.
Podziękowania dla wszystkich organizatorów i uczestników eskapady „Na Szlaku Złotej Pipy”. Ci którzy nie byli z nami – niech żałują, a już dzisiaj zapraszamy do udziału w następnych wojażach – do zobaczenia ze Skarbnikiem, legendarnym duchem Kopalni Srebra w Tarnowskich Górach!
Tekst: Andrzej Gaczorek
Foto: zespół (Agnieszka Gaczorek, Iwona Kukla, Szymon Nikiel, Józef Wójciaczyk)
Więcej zdjęć w zakładce GALERIA.