Już po raz kolejny dzięki staraniom Józka Wójciaczyka i jego „Gloptroter Clubu”, członkowie oraz sympatycy IPA wyruszyli na wyprawę zorganizowaną przez Biuro Turystyki Zagranicznej PTTK w Krakowie. Tym razem wybór padł na Maltę. Malta to mały, wyspiarski kraj na Morzu Śródziemnym, leżący na południe od Sycylii. Jest archipelagiem, ale tylko trzy największe wyspy: Malta, Gozo i Comino są zamieszkane. Pozostałe małe i mikro wysepki są bezludne. Co ciekawe powierzchnia całej Malty (316 km2) jest porównywalna do powierzchni Krakowa (327 km2).
Po wylądowaniu na lotnisku i odebraniu bagaży, przemieściliśmy się autokarem do „naszego” hotelu Bella Vista w Qawra. Pierwsze wrażenie to, że wszyscy jeżdżą po niewłaściwej stronie drogi !!! Oczywiście na Malcie (podobnie jak w innych krajach dawnej Wspólnoty Brytyjskiej) obowiązuje ruch lewostronny. Ten dzień pobytu przeznaczony był na podróż, zakwaterowanie w hotelu oraz zwiedzenie najbliższej okolicy.
Nazajutrz rozpoczęło się „poważne” zwiedzanie. Na początek pojechaliśmy do Birgu. To niewielkie, średniowieczne miasteczko położone na jednym z cypli w południowej części Wielkiego Portu (Grand Harbour). Od czasu przybycia Rycerzy Zakonu Joannitów na wyspę, było ono główną siedzibą Zakonu Maltańskiego i stolicą Malty. W roku 1571 nadeszła zmiana i rolę stolicy przejęła Valletta. Jego znaczenie na wyspie było tak duże, że każdy, kto chciał przejąć panowanie nad Maltą najpierw musiał przejąć panowania nad miastem. Cypel, na którym mieści się Birgu zwieńczony jest silnie ufortyfikowanym zabudowaniami Fortu Saint Angelo. Górną część fortu nadal zajmuje Suwerenny Rycerski Zakon Szpitalników Świętego Jana i ten fragment zabudowań traktowany jest praktycznie jak teren osobnego państwa, należącego do Zakonu Maltańskiego. Stosowna umowa między Maltą a Zakonem została podpisana w 1998 roku, a potem ratyfikowana w roku 2001 i obowiązuje przez następne 99 lat. Spacerując wąskimi uliczkami miasta, podziwialiśmy charakterystyczną architekturę. Na chwile zatrzymaliśmy się przy domu miejskiego kata, a także odnaleźliśmy „drzwi nieba”. Troszkę czasu spędziliśmy popijając kawę w restauracyjce przy portowym deptaku, oglądając jednocześnie zabytkowe armaty i zacumowane jachty. Następnie przemieściliśmy się do stolicy Malty – Valetty. Valletta jest jedną z najmniejszych stolic w Europie. Powierzchnia miasta nie przekracza 1 km2 (dokładnie jest to 0,8 km2), z ludnością na poziomie 6000 osób. Jest maleńkim miastem, niemal w całości wypełnionym dużymi, starymi zabudowaniami, z których ogromna część to zabudowania militarno-obronne. Najstarsza część miasta składa się niemal wyłącznie z cennych, historycznych budowli i jako całość została wpisana na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO z około 320 chronionymi prawem, historycznymi zabudowaniami. Nic więc dziwnego, że Valletta zyskała sobie miano “muzeum pod gołym niebem”. Spacerując po mieście mieliśmy okazję podziwiać m.in. ruiny Royal Opera, pomnik założyciela miasta – Jana de Valette, Ogrody Barraka i cudowną panoramę, która się z nich roztaczała. Obejrzeliśmy również mieniącą się złotem Katedrę św. Jana ze znajdującym się tam obrazem Caravaggia ”Ścięcie św. Jana Chrzciciela”. Oczywiście nie zabrakło widoku kamieniczek z różnokolorowymi balkonami i nie tylko….
Kolejny dzień przeznaczony był na zwiedzanie południowej części Malty i jej pierwszej stolicy Mdiny. Jadąc w jej kierunku zatrzymaliśmy się w wiosce Ta’Qali, w której znajdują się warsztaty jubilerskie oraz mała huta szkła. Mieliśmy okazję podziwiać rzemieślników w trakcie wykonywania kunsztownych wyrobów ze srebra, a także wspaniałych produktów z kolorowego szkła. Oczywiście nie obyło się bez małych zakupów po czym ruszyliśmy w dalszą drogę. W języku maltańskim “mdina” znaczy miasto, a przedmieścia to “rabat”. Miasteczko Rabat na Malcie to nic innego jak przedmieścia Mdiny. Spacerując jego wąskimi uliczkami, których ozdobą są piękne balkony, kolorowe okiennice, drzwi i koładki, minęliśmy Bazylikę św. Pawła, aby dotrzeć do bardzo ciekawych Katakumb św. Pawła. Po ich obejrzeniu powróciliśmy do bram miasta, gdyż Mdina w całości otoczona jest potężnym murem obronnym, a do środka można się dostać tylko przez miejskie bramy. Dawna stolica Malty, zwana także „cichym miastem”, została założona przez Fenicjan (mniej więcej w VII wieku przed naszą erą), z czasem zyskiwała na znaczeniu, aby w sposób naturalny stać się w końcu stolicą wyspy. Swoją rolę utraciła dopiero w 1530 roku, kiedy przybyli na wyspę Joannici przenieśli stolicę najpierw do Birgu, a następnie do Valletty. Obecnie cały obszar Mdiny wyłączony jest z ruchu kołowego i wewnątrz miasta można poruszać się tylko na nogach. Czas spędziliśmy tu bardzo przyjemnie, głównie za sprawą miłej dla ucha ciszy oraz scenerii, którą tworzą piękne zabudowania i wąskie, kamienne uliczki. Następnym etapem zwiedzania były Klify Dingli. To wysoka na ponad 200 metrów formacja skalna, która przez stulecia stanowiła naturalną obronę wybrzeża Malty przed najeźdźcami, a obecnie jest popularną atrakcją turystyczną. Tuż przy krawędzi klifu w XVII wieku wzniesiono kaplicę św. Marii Magdaleny. Ta mała budowla powstała na planie prostokąta i charakteryzuje się prostą architekturą, ale na tyłach świątyni znajduje się taras z pięknym widokiem. Po nasyceniu oczu widokiem oraz skosztowania na pobliskim straganie owoców opuncji i likieru z nich produkowanego, przejechaliśmy do kolejnej, czekającej nas, atrakcji turystycznej. Był nią rejs łódkami z niewielkiej zatoczki do Blue Grotto (Błękitnej Groty). Wrażeń słowa nie opiszą, obejrzyjcie sobie zdjęcia.
Następnego dnia wyruszyliśmy na całodzienną wyprawę na wyspę Gozo. Jest to mniejsza, skromniejsza i spokojniejsza siostra Malty. W porcie Ćirkewwa zaokrętowaliśmy się na prom i po około 30-sto minutowym rejsie, wylądowaliśmy na Gozo. Czekający tam na nas autokar zabrał nas na objazdowe zwiedzanie wyspy. Legendarna wyspa Calypso opisana w „Odysei” Homera, to idylliczna śródziemnomorska oaza, pełna urokliwych wiosek rybackich, turkusowych zatoczek i urwistych klifów. Jej krajobraz poprzecinany jest falistymi wzgórzami, spalonymi słońcem łąkami i mozaikami małych gospodarstw prowadzących wprost do lokalnych winnic, wcinających się w ląd pięknych zatok i małych, urokliwych plaż. Gozo słynie z sennej atmosfery. Jest tu sielsko i skromnie. Mniejsza siostra Malty oprócz pięknych krajobrazów kryje w sobie całe mnóstwo innych ciekawych atrakcji. Do jednej z nich niewątpliwie należy jaskinia Tal-Mixta Cave. To jedno z najpiękniejszych miejsc na Gozo. Ukryta w stromym klifie, z bajecznym widokiem na pomarańczową plażę Ramla Bay – dosłownie zwala z nóg. A że byliśmy opodal , następne 2 godziny upłynęły nam na kąpieli i leżakowaniu na niedawno oglądanej z góry plaży. Później przejechaliśmy w okolice Marsalforn, aby obejrzeć Qbajjar Salt Pans czyli panwie solne. Panwie solne to nic innego jak wyżłobione w skałach malutkie baseny zalewane wodą morską, która po odparowaniu pozostawia kryształki soli. Niektóre z tych ponad 350-letnich panwi są nadal w użyciu i można na nich zobaczyć, jak wydobywa się na Gozo sól. Zebrana sól jest następnie przechowywana i przetwarzana w jaskiniach wzdłuż wybrzeża. Po dniu pełnym wrażeń powróciliśmy na Maltę drogą morską. Ale naszym środkiem transportu nie był już prom, tylko 30-osobowe łodzie motorowe. Po drodze „zahaczenie” o wyspę Comino i Blue Lagoon, dało nam przedsmak atrakcji czekających nas w następnym dniu.
Po śniadaniu pieszo udaliśmy się do portu, skąd dość dużym dwukadłubowcem popłynęliśmy na magiczną wyspę Comino. Cudownie błękitna, ciepła woda, przepiękne formacje skalne, słońce – to właśnie Blue Lagoon. Po cudownie spędzonym czasie ruszyliśmy w drogę powrotną, zatrzymując się jeszcze na pewien czas przy Kryształowej Grocie.
Sobota była dniem totalnego lenistwa i indywidualnych zajęć.
Ostatni dzień zwiedzania rozpoczęliśmy od Marsaxlokk. Do jej popularności przyczyniły się głównie kolorowe łódki zwane „luzzu”, które w ogromnej ilości cumują w zatoce. Cała powierzchnia zatoki jest nimi wypełniona, a żywe kolory, na które tradycyjnie maluje się łodzie sprawiają, że tworzy się doskonała sceneria, w której turyści uwielbiają się fotografować. W miasteczku w każdą niedzielę odbywa się tradycyjny targ, na który zjeżdża się ogromna ilość turystów. Targ ma tradycyjny wygląd i klimat tylko rano. Wtedy jest świeża ryba z porannego połowu i nie ma jeszcze straganów z pamiątkami. Później stragany z pamiątkami i innymi dobrze sprzedającymi się gadżetami otwierają się, wtedy targ traci swój prawdziwy charakter i staje typowym, turystycznym targowiskiem. Po wizycie na targu przemieściliśmy się do Valetty. Półgodzinna przejażdżka gondolami po „Valletta Grand Harbour” dała nam możliwość zobaczenia historycznych umocnień obronnych od strony morza. Następnym punktem programu była malownicza zatoczka Anchor Bay. To tu zlokalizowana jest Popeye Village. Jest ona sztucznym tworem, miasteczkiem wybudowanym w 1979 roku na potrzeby kręcenia filmu “Popeye”. Po zakończeniu zdjęć wioska Popeya została przerobiona na mały park rozrywki i taką funkcję pełni do dzisiaj. Ostatni dzień zwiedzania zakończyliśmy pobytem w miejscowości Mellieha, gdzie znajduje się Sanktuarium Matki Bożej z Mellieha.
Malta oferuje turystom piękną, słoneczną pogodę, dużą ilość zabytków, możliwość kąpieli w ciepłym, lazurowym morzu oraz zachwycające wschody i zachody słońca. Malownicze widoki docenione zostały przez reżyserów filmów takich jak m.in. „Hrabia Monte Christo, “Popeye”, „Gra o tron”, „Troja” czy „Gladiator”. Miłośnicy nowszej historii oraz militariów również nie będą mogli się nudzić. Wyspa ze względu na swoje położenie od wieków stanowiła istotny punkt strategiczny. Spektakularne budowle militarno – obronne są tutaj niemal wszędzie, składając się na spore fragmenty zabudowań miejskich. Ilość bastionów, fortów, cytadel i wież przekracza tutaj wszelkie granice rozsądku. Jest ich na wyspie tak dużo, że wiele z nich od zakończenia II wojny światowej nadal nie została wyremontowana i czeka na swoją kolej (po prostu nie ma pomysłu co z nimi zrobić). Zawiedzeni Maltą mogą być jedynie ci, który lubią przebywać w otoczeniu zieleni, pięknych roślin i lasów. Na Malcie lasy praktycznie nie występują, a zwykłej zieleni również jest niewiele. Krajobraz jest raczej suchy i skalisty. Na rajskie oazy zatopione w bujnej zieleni nie ma raczej co liczyć i nie warto tracić czasu na ich poszukiwanie.
Za całokształt serdeczne podziękowania dla Sławomira Pasternaka- naszego opiekuna i pilota oraz dla Tadeusza Grzybowskiego za okraszone dużym poczuciem humoru oprowadzenie po zabytkach Malty.
Więcej zdjęć znajdziecie w zakładce: GALERIA
Teks i foto: A. Trepka